31 sierpnia 2016

Granica

Czwarta nad ranem. Z minuty na minutę robi się jaśniej. Na policzku czuć świeży powiew wiatru, który z czasem staje się  przepełniony zapachem tytoniu z pierwszego wypalonego chyba w tym dniu papierosa. Jedna półkula skarży się na ból i woła o jeszcze chwilę snu, ale twoja świadomość wie, że pora ruszyć "poważanie" i spróbować przeżyć ten dzień. Zaczyna się proces oszukiwania samego siebie. I rutyna. Ta okropna, monotonna rzeczywistość z którą strach się rozstać. Przerwanie pępowiny z bezpiecznym 'tym samym' budzi panikę, więc dalej ciągniesz to samo. Wstawanie, kawa, szkoła czy praca plus przyklejony smile, nauka, obowiązki i sen. Ciągle to samo. Podobno jesteśmy kowalami swojego życia, ale to nie jest łatwe.... Zazdroszczę dzieciom, które na każdym kroku nie myślą co robią i nie rozważają. Robią! Po prostu robią! Dlaczego nasz umysł nie może tak funkcjonować. Zawsze nas coś zatrzymuje. Ta granica przed główną granicą, przed którą, tak, trzeba pomyśleć, by nie narobić sobie kłopotów. Ale przed tą cienką, po co?
Jeśli jesteś taki jak ja to przestań. Strach przed nowością, ciągła analiza swoich poczynań i ciągłe ograniczenie samego siebie nic dobrego nie przynosi. Tylko ci życie przelatuje przez palce. Tańcz, śmiej się, nie bierz każdego słowa za bardzo do siebie, niech każdy dzień wygląda choć trochę inaczej, żeby twój mózg mógł go zakodować jako ten cudowny i niepowtarzalny. Nie jest to łatwe, ale rzuć się chociaż raz na tę głęboką wodę i płyń jak możesz i w końcu wypłyniesz na nowy, lepszy brzeg. 

1 komentarz:

  1. Na życie, na każdy dzień trzeba patrzeć jak na cud, ale jest to strasznie trudneee ;-)
    xoxo,
    xiyavalentina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment.