Godzina punkt 10:00, pierwsza czynność pobudzająca do życia, szklanka lodowatej wody. Następnie nieinstagramowe śniadanie, próba doprowadzenia się w jakiś sposób do ładu, turn on komputer, muzyka o którą bym siebie nie podejrzewała i tak do godziny 22:00 (w między czasie godzinne drzemki- przynajmniej dwie), później serial i sen.
Tak wygląda większość moich dni od momentu rozpoczęcia wakacji! Fajnie, nie? Na początku było super. Obecnie mam serdecznie dosyć takiego trybu życia. A ruszyć ten "J.LO'wski" tyłek nie jest jednak łatwo. I co ja mam ze sobą zrobić? Chcę zrobić coś bardziej ambitniejszego, ale zarazem nie chce mi się! Jeśli już mam jakiś zapał to tylko na parę minut. I ja jestem tego świadoma, ale co z tego?
Taksańska masakra piłą mechaniczną razy 5. Został mi praktycznie miesiąc wakacji. Poproszę więc o kopa i mowę motywacyjną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Thanks for your comment.