Filmowo...

....Dzisiaj będzie o filmach, które miałam okazję obejrzeć przez 3 wieczory z rzędu. 

Zacznijmy więc od czwartku i "If I stay". My Polacy naprawdę potrafimy tłumaczyć z angielskiego na polski po mistrzowsku. Z tego co mnie w szkole uczono to ja bym tytuł przetłumaczyła na "jeśli zostanę" a nie "zostań jeśli kochasz", ale zostawię tę kwestię jednak w spokoju.

A więc jak dla mnie film był piękny. Miłość, śmierć, sekunda potrafiąca zmienić życie o 360 stopni, dwa światy, muzyka. Dla Kari i Andzi był monotonny. To prawda, dla mnie też, ale mimo to przypadł mi do gustu. W niektórych momentach zakręciła mi się łezka w oku, nie powiem.

I z tego co się orientowałam jest na podstawie książki o tym samym tytule. Ogólnie bardzo dużo filmów jest na podstawie książki, hmmm... 

Poza tym mam obecnie bzika na punkcie soundtracka tej produkcji.

Piątek, piąteczek, piątunio. Tym razem padło na "Inną Kobietę" z Cameron Diaz w roli głównej. Kocham tą aktorkę i wszyściutkie z nią filmy.  Uśmiałam się. Facet zdradzający żonę i kochanki- ma tupet.  A na dodatek swoim zachowaniem spowodował, że jego dziewczyny stały się prawdziwymi przyjaciółkami.

I o to wielki dzień, sobota wieczór=chusteczki+ Gwiazd naszych wina. Historia opowiedziana w tym filmie spowodowała, że nadal go przeżywam. A ryczałam!!! Ostatni raz miałam wzmożoną produkcję łez przy filmie, podczas oglądania śmierci przyjaciela Hache w "Trzech metrach nad niebem".  Na pewno wielu z was oglądało te filmy, zwłaszcza ten pierwszy, który jest mega hitem nie tylko jako produkcja filmowa, ale również jako książka. (Muszę ją mieć-koniecznie, między innymi ze względu na cytaty, które zastosował John Green.)

Jeśli ktoś z was jeszcze nie oglądał The Fault in Our Stars niech obejrzy. Daje do myślenia.

Oglądaliście te filmy? Jakie wywarły na was wrażenia?